dr n. med. Maciej Krynicki

Szczególnie nieciekawy charakter. Nie dopuszcza prawie do głosu ale widać zaangażowanie i chęć pomocy. Poprzednia lekarz, którą zastąpił spóżniała się nawet 2 godziny a później gadała kilkadziesiąt nawet minut nie zawsze na temat. Zmniejszyła mi dawkę leku i na tym zakończyła leczenie. Nie czekała, by choćby sprawdzić reakcję na zmniejszoną dawkę. Powiedziała, że leczenie zakończone i nie ma sensu bym przyjeżdżała. Fakt, była miła ale co z tego ?

Lekarz wybitnie nieuprzejmy , arogancki poniża pacjenta, a także innych lekarzy. Dla przykładu przytoczę zdarzenie jakie miało miejsce w czasie jednej z wizyt. Po wejściu do gabinetu wypis ze szpitala z zaleceniami dla lekarza prowadzącego. Pierwsze co usłyszałem to to, abym zabrał te śmieci z jego biurka, a następnie uświadomił mnie iż nie będzie słuchał młodych debili ze szpitala on jako lekarz z 40 letnią praktyką zaś ja leżeli czegoś nie rozumie to jestem "nogą stołową". Oczywiście zwróciłem Panu doktorowi iż wypraszam sobie tego typu zachowania bowiem też mam swój wiek (78 l.) i wymagam w stosunku do siebie szacunku. Myślę, że Pan doktor się zreflektował i dalsza część mojej wizyty przebiegła w miarę spokojnie. Oczywiście podałem to jako przykład bo wszystkie wizyty u tego lekarza powodowały u mnie stres i podniesione ciśnienie. Na szczęście rozwiązałem sobie ten problem poprzez zmianę lekarza i myślę, że kto by nim nie był w żadnym stopniu nie powieli zachowań dr. Krynickiego

Nikomu nie polecam wizyty u Pana M. Krynickiego. Nigdy nie spotkałam się z gorszym lekarzem, który już na dzień dobry jest chamski, gburowaty i bezczelny. Pierwsza i ostania wizyta, którą odbyłam u Pana doktora była już na wstępie nie miła. Na wejściu odrazu nieprzyjemny komentarz podczas ważenia. Podchodząc do wagi zapytałam doktora, czy mam ściągnąć buty na co dostałam komentarz "Czego Pani nie rozumie, żeby wejść na wagę tak jak Pani stoi przed wagą" (oczywiście, że ton był wysoki i nieprzyjemny). Już nie mówiąc o tym, że cała wizyta była stresująca i widok lekarza z rozpiętym rozporkiem, rękami założonymi na siebie i twarzą skierowaną w dół mamrocząc coś pod nosem jak się potem dowiedziałam lekarz omawiał dawkę leku. Natomiast podczas teleporady, gdy odczytywałam, a w zasadzie próbowałam odczytać swoje wyniki lekarzowi (Pan doktor nie dał mi nawet dojść do słowa) dostałam odpowiedź, że gdybym nie miała złej dykcji to nie musiałby pytac mnie dwa razy

Lekarz bardzo nie uprzejmy, arogancki i chamski, nie wypisze żadnych badań bo twierdzi że wszystko jest dobrze, jakby to on za nie płacił! A krzyki i rozłączenie się podczas teleporady to już szczyt bezczelności bo nie dał dojść do słowa a rozmowa trwała max 2 minuty z czego może 10s mówiłam ja.

Przestrzegam przed wizytą u tego lekarza. Odpychający, gburowaty, niekulturalny człowiek. . Brak słów , tylko tyle , że sprawa leczenia przez Pana Macieja Krynickiego będzie zgłoszona do Izby lekarskiej.

Powiedzieć " nie polecam", to nie powiedzieć nic. Przestrzegam przed wizytą u tego lekarza. Wyjątkowo odpychający człowiek. Zrezygnowałam z wizyty, zanim się zaczęła ,z powodu niekulturalnego zachowania lekarza. Odradzam kontakt z tym panem.

Wizyta w Lęborku w przychodni przy ulicy Legionów. Bezczelny, gburowaty i arogancki lekarz. Nigdy wcześniej nie spotkałam się takim podejściem do pacjenta i zachowaniem. Nie polecam nikomu wizyty u tego człowieka.

Wizyta miała miejsce w Centrum Medycznym Legionów w Lęborku. Po 9 miesiącach leczenia nie polecam.
Leczyłam się u niego od drugiego trymestru ciąży (dawka 150 Euthyroxu potrzebnej kobiecie w ciąży). 2 miesiące po porodzie w lipcu br. nie zmniejszył dawki do wyjściowej 88 ani nie zlecił dodatkowych badań TSH, FT3 twierdząc, że takie ma wytyczne Kierownika Przychodni i zleca tylko FT4, sód i wapń. W listopadzie na wizycie kontrolnej nie dał mi dojść do słowa krzycząc na mnie i ubliżając mi. Nie obniżył mi dawki leku mimo moich usilnych próśb. Kontakt z Pacjentem i empatia pozostawia wiele do życzenia.

Jestem w szoku, że 2022 roku XXI wieku pracują jeszcze tacy lekarze. Po raz pierwszy jestem tak skonsternowana po wizycie i zostałam potraktowana w tak żenujący sposób. Dodatkowo dziwi mnie, że lekarz zachowuje się w ten sposób pracując z asystującą pielęgniarką, która jest obecna na wizycie (sympatyczna, ale pierwszy raz spotykam się z tym, żeby lekarz nie potrafił poradzić sobie sam). Lekarz na początku ustawił mnie, wydał rozkaz gdzie mam położyć torebkę a gdzie usiąść, zaczynał mieć pretensję o to, że stałam na wadzę o sekundę za długo, bo już powinnam z niej zejść i i grzecznie siedzieć. Mówił cicho i niewyraźnie, a gdy zauważył, że nadstawiam uszu, skomentował, że pewnie nie słyszę przez to, że włosy zakrywają mi uszy. Krytykowana była moja każda odpowiedź na pytanie, która choć trochę odbiegała od tego co lekarz umyślił sobie, ze chciałby usłyszeć. Nie dopuścił mnie do głosu, gdy chciałam dopowiedzieć coś ważnego, pouczając mnie jak dziecko, że teraz on mówi i zarzucając mi brak kultury, wg której najpierw on mówi, a ja słucham, a później mogę ewentualnie coś powiedzieć. Gdy powiedziałam, że ja też pracuję w służbie zdrowia i nie zachowuję się tak w stosunku do moich pacjentów, powiedział, że nie pyta gdzie pracuję, a poza tym to "służba może być leśna albo wojskowa", a u niego mam się zachowywać tak, jak on każe. Gdy skończyła mi się już energia na dyskusję z nim, uśmiechałam się tylko szyderczo, co on również skomentował, że chyba się tak uśmiecham z sympatii do niego. Następnie doktor poczuł potrzebę zakumplowania się ze mną i zapytał gdzie jest ta służba zdrowia, w której pracuje. Drążył temat - a gdzie się znajduje, a kim jestem, a jakie studia skończyłam. Nie wrócę już do tego lekarza. Wiedza wiedzą, ale wybierając zawód lekarza warto pamiętać, że obowiązują pewne zasady etyki.

Chodziłam do niego przez jakiś czas.Przyzwyczaiłam się, ze nie mozna się do niego odezwać, bo zaraz z pogardą podniesionym głosem dyktuje, ze to on prowadzi rozmowę i prosi, zeby mu nie przeszkadzać.Na kazdej wizycie słyszałam, ze trzeba mi zwiększyć dawkę,pomimo ze wyniki były korzystne. Teraz, gdy byłam u niego po tym jak dowiedziałam się o ciązy nie chcial mi zwiększyć dawki, mimo ze w ciązy powinno podnieśc się dawkowanie o 30-50% i kazał przyjść po 3 miesiącach .Zrobiłam sobie TSH (prywatnie), (bo ten Pan Krynicki wypisuje tylko na FT4 i wapń oraz OB). po miesiącu i podrosło mi z 1,500 do 7.156. Dzięki niemu stresuje się teraz czy nic nie będzie z moim dzieckiem. Nigdy więcej nie pójde do niego.