Moje doświadczenie

Jestem psychologiem i psychoterapeutą.
Prowadzę psychoterapię indywidualną osób dorosłych.

Pomagam osobom, które doświadczają trudności życiowych, z którymi ciężko im sobie poradzić, nie rozumieją jakiejś części swojej osobowości, która utrudnia im funkcjonowanie (na studiach, w pracy, w relacjach).

Ukończyłam Psychologię Stosowaną na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz 4-letnią Szkołę Psychoterapii w Krakowskim Centrum Psychodynamicznym akredytowaną przez Polskie Towarzystwo Psychologiczne. Jestem członkiem Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychodynamicznej.

Doświadczenie zawodowe zdobywałam w Poradni Zdrowia Psychicznego „Pro Vita” w Krakowie oraz na oddziale ogólnopsychiatrycznym Szpitala im. J.Babińskiego. Pracowałam również w Fundacji Falochron, Środowiskowym Domu Samopomocy i Ośrodku Pomocy Społecznej.
więcej

Adres

Psychoterapia Psychodynamiczna na Kazimierzu

W tym gabinecie nie można umawiać wizyt przez internet

Pacjenci prywatni (bez ubezpieczenia)


Przyjmuję: dorosłych

Konsultacja psychoterapeutyczna • 180 zł

Psychoterapia • 180 zł


Czy brakuje Ci jakichś informacji w profilu tego specjalisty?

Pokaż innych psychoterapeutów w pobliżu

Usługi i ceny

Ceny dotyczą wizyt prywatnych.

Konsultacja psychoterapeutyczna

180 zł

Psychoterapia

180 zł

W jaki sposób ustalane są ceny?

Opinie pojawią się wkrótce

Napisz pierwszą opinię

Jesteś już po wizycie u mgr Beata Bliżanowska-Piersiak? Daj znać, co myślisz. Inni pacjenci będą wdzięczni za pomoc w wyborze najlepszego specjalisty.

Dodaj swoją opinię

Odpowiedzi na pytania

13 odpowiedzi udzielonych przez lekarza na pytania pacjentów na ZnanyLekarz.pl

Narzeczony zostawił mnie po 8 latach związku. Chciał się wyprowadzić i odciąć. Na początku był bardzo zdeterminowany potem zwolnił tempo i to ja musiałam go popchnac do tego żeby się wyprowadził bo była to dość niekomfortowa sytuacja mieszkać razem pod jednym dachem skoro podjął taka decyzje. Wyprowadził się. Ja byłam przekonana ze w końcu ma to co chciał. Natomiast okazuje się ze jest nieszczęśliwy i nie jest mu dobrze samemu. Dzwoni zrozpaczony. Płacze. Pisze do mnie, spotykamy się i on nie wiem czego chce. Raz mówi ze jestem chyba najważniejsza osoba w jego życiu, potem ma wątpliwości. Dobrze się czuje w mojej obecności, nie potrafi zamknąć sprawy. Gra na moich emocjach. Nie potrafi porozmawiać o tym problemie z najbliższa rodzina tylko ze mną. Czy takie nagle odkochanie może być związane z depresja ? Wcześniej było sielankowo. Co robić ? Angażować się i walczyć ? Czy odpuścić taka relacje ?

Dzień dobry,
Rozumiem, z tego co Pani pisze, że narzeczony ma sporo własnego zamieszania na temat uczuć do Pani, być może spory konflikt wewnętrzny. Widać jego zmagania pomiędzy 'chcę', a 'nie chcę'. Niektórzy doświadczają takiego poczucie 'nagłego odkochania' albo odsunięcia właśnie w reakcji na zbliżnie się do drugiej osoby - określenie, że jesteśmy parą, czy wspólne zamieszkanie lub decyzja o ślubie... Czasami taka reakcja wynika z czegoś, co nazywa się czasem lękiem przed bliskością, choć jest to określenie bardzo ogólne i zawsze trzeba je traktować bardzo indywidualnie, każdy z nas ma jakieś lęki przed bliskością i jakieś swoje sposoby na regulowanie tejże bliskości.
Rozumiem, że jest Pani w trudnym położeniu.
Trudno oczywiście Pani radzić, co miałaby Pani zrobić. Nie ma tutaj jednoznacznej odpowiedzi. Pytanie ile wahania i niejednoznaczności jest Pani w stanie znieść i na ile Pani uważa, że warto je znosić, tak żeby zadbać w tym wszystkim też o swoje potrzeby.
Czasem znoszenie trudności drugiej osoby w byciu blisko może być wyrazem troski i służyć związkowi. A czasem może być też wyrazem naszych trudności, być może wyrazem tego, że nam też w bliskości nie jest najłatwiej i dlatego dobrze odnajdujemy się w relacji z osobą, która ten lęk przed bliskością za nas wyraża - to ona trzyma dystans i my już nie musimy.
Pisze Pani, że wcześniej było sielankowo i zastanawiam się, czy w Państwa 8-letniej historii jest to pierwsza tego typu sytuacja? Jak to wyglądało wcześniej? Być może sytuacja narzeczeństwa i planowania ślubu jakoś mocno te wątki uaktywnia.
Myślę, że jest tutaj trochę obszarów do zbadania, co pomogłyby Pani rozstrzygnąć w sobie lepiej te dylematy.
Jeśli miałaby Pani ochotę przyjrzeć się tej części w sobie, to może warto porozmawiać z psychologiem lub psychoterapeutą na ten temat. Myślę że kilka konsultacji w tym temacie pomogłoby Pani zobaczyć potencjalne kierunku do myślenia o tej sytuacji.
Pozdrawiam i życzę powodzenia,
Beata BP

mgr Beata Bliżanowska-Piersiak

Witam, Mam ciągle ten sam problem przez całe życie i mnie bardzo ciekawi czemu…
Mam 19 lat i problem polega na tym, iż nigdy w życiu nie miałem żadnego przyjaciela/ciółki, nigdy żadna kobieta tez się nie trafila i mam tylko 1 kolege ktorego znam no wlasnie… przez internet i raz widziałem się z nim na żywo ale tak szczerze, ta relacja mnie nawet ani trochę nie satysfakcjonuje no i też rzadko rozmawiamy. Zazwyczaj jak próbuję nawiązać kontakt to ludzie mnie olewają ciepłym moczem praktycznie zawsze i przez internet tak samo 0 odpowiedzi np. Prawie nigdy nie odpowiadaja mi na zdania (na pytania czasem też) przez co nawet nie umiem nawet podtrzymać a ja sam nie wiem nawet co mówić z nikim nigdy dłuższej rozmowy nie prowadziłem poza rodziną i mam wrazenie ze nikt nie jest zainteresowany tym co chce powiedzieć oraz często słyszę że ktoś o mnie zapomniał tak jakbym nie istniał a chciałbym mieć chociaż kolegę. Mój dzień wyglada tak: pójdę się zjarać (4g na tydzień), założę słuchawki, zapale papieroska, nażre się (bo gastro) i pójdę spać i tak dzień w dzień. Jak mam pracę palę przed i po pracy ale daję radę robić tylko ciężko mi tak żyć i nie chcę palić tego ale nie potrafię tego rzucić bo nie mam co robić nie mam żadnych zainteresowań i nigdy ich nie miałem przez swój słomiany zapał w przeszłosci i brak motywacji nie mam z kim się spotkać i jestem do takiego stopnia zdemotywowany że po pracy nie odklejam nawet pleców od łóżka oprócz pójście na blanta czy wiadro albo do kibla. Mój ojciec i moja matka to bezdomni alkoholicy których z całego serca nienawidzę jak całej mojej rodziny za wszystkie krzywdy i nigdy tego nie wybacze (nie potrafię, odrazu jak mi się myśl taka pojawia to po prostu podnosi mi ciśnienie) moje siostry mi sie narzucają próbują na siłę mi pomóc mimo to że ich pomoc jest zbędna tym bardziej, że prawie nic do nich nie czuję. Traktują mnie jak dziecko jakbym miał 9 lat… A jak coś powiem źle to odrazu do mnie z japą nawet o jakieś dosłownie drobiazgi i mnie wyzywają co najgorsza rozmawiałem z nimi o tym na spokojnie ale nadal to samo, pół roku temu zmieniłem nastawienie próbowałem byc dla nich jak najmilszy bo myślałem że to pomoże a wszystko to samo. Codziennie czuję się tak zirytowany na wszystko a szczególnie kobiety mnie drażnią (pewnie przez moja frustracje bo, też miałem swoje zawody) i w mojej głowie pojawia się tylko „ale bym wszystkich pomordował spalił im domy i ... matki na ich oczach a najlepiej jakby pozdychali w agonii” i sobie wyobrażam jak to by miało wyglądać. Wspomnę jeszcze że mam problemy ze snem i nie sypiam często po nocach. I nie, nie jestem w stanie teraz pójść do specjalisty bo nie mam nawet umowy ani pieniedzy, dlatego pytam się tutaj bo ja już od tej irytacji i frustracji się trzęsę cały i z miłą chęcią bym co 2 słowo w tym wątku klnął ale nie mogę. Nadmienie tylko jeszcze, że byłem w relacji z kilkoma osobami (koledzy kolezanka) wszystkie relacje oprocz pierwszej skończyły się tak że ludzie po prostu tak o urwali ze mną kontakt. Co do pierwszej relacji to przeze mnie akurat ponieważ zachowywałem się pod koniec czyli nadmierna podejrzliwość brak zaufania i przyczepianie się o np. „jeżeli nie chcesz ze mną pisać to nie udawaj że nie odczytujesz” tylko tego było więcej. (najprawdopodobniej bo nie uzyskalem jak zwykle odpowiedzi) no i jak nastąpiło zerwanie kontaktu to odrazu załatwiłem jej taki przypał że jej rodzice chcieli dzwonic po policje i doslownie chcialem jej rozwalic życie bo mogłem a to dlatego że miałem wrażenie że mnie okłamuje a ja tego bym już nie zniósł i olałem to zamiast tego poszedłem jarać zioło i tak ciągle.
Moja historia życiowa też jest nieco skomplikowana ponieważ jak już wiadomo moja matka to alkoholiczka i ojciec też to nie miałem za fajnie w domu no i siostry też nie miały za ciekawie. Mama nakłamała przy diagnozie, do takiego stopnia, że stwierdzili mi autyzm i miałem orzeczenie ja od kiedy pamietam zawsze mnie to irytowało jak mnie traktują wszyscy w szkole i w domu ciagle mi sie narzucal nauczyciel wspomagajacy zawsze musialem w 1 lawce siedziec mimo ze nic takiego nie potrzebowalem w domu tez matka wykorzystwala moje siostry zeby sprzataly gotowaly i wyprowadzaly psa mi nawet nie pozwalała wyjść przed drzwi
Nie wiem mam nadzieje na jakas odpowiedz moze ktos wie co mogę ewentualnie zrobić bo ja naprawde srodkow teraz nie mam i na nfz tez nie dam rady a ja chce żyć i mieć z tego życia satysfakcje już się nie tne 2 lata a mysli samobojcze tez zniknely

Dzień dobry,
No bardzo dużo ciężarów Pan dźwiga i czytając Pana wiadomość mocno czuć ten ciężar.
Z jednej strony pisze Pan o tym, że czuje się Pan osamotniony i niewidoczny, z drugiej, opisuje Pan bardzo dużo swojej złości do innych, która, wyobrażam sobie, jakoś się z Pana wylewa i może mocno utrudniać wchodzenie w relacje. Ma Pan jak widzę bardzo skomplikowaną historię rodzinną.
I tak, widzę dużą potrzebę psychoterapii indywidualnej i być może (ale trudno mi to ocenić) też farmakoterapii, jeśli te odreagowania emocjonalne są intensywne.
Pisze Pan, że już nie są tak intensywne jak kiedyś - już się Pan nie okalecza i nie ma myśli samobójczych. To dobry sygnał. Czy ma Pan podejrzenie co pomogło Panu to wygasić? Jeśli jest coś takiego, może warto z tego korzystać nadal. Być może też w miarę dojrzewania wygasza się powoli burza emocjonalna, przez którą Pan przechodził w dojrzewaniu i jest nadzieja, że teraz będzie Panu łatwiej.
Mocno podkreślam potrzebę psychoterapii- wydaje mi się, że to może być dla Pana naprawdę ważne. Kolejki na terapię NFZ też są dość długie, może warto się już w nich ustawić, może za jakiś czas będzie Pan na to gotowy.
A póki co, polecam sposoby odreagowania/ regulacji emocjonalnej zmieniać na bardziej korzystne: zamiast zioła i palenia papierosów przechodzić powoli na więcej ruchu. Wysiłek fizyczny wydaje mi się czymś, co może Panu mocno pomóc odreagować nieco pokłady złości. Słuchawki i muzyka jak najbardziej. Jedzenie i spanie - ważne jest zadbanie o zdrowy ich wymiar.
Jednym słowem, polecam korzystać ze sposobów odreagowania jednocześnie nie pozwalając im przekształcić się w formę autoagresji (np.nadmierne jedzenie lub niezdrowe, nadmierne spanie, nie wysypanie się itd).
Pozdrawiam i życzę powodzenia i wytrwałości,
Beata BP

mgr Beata Bliżanowska-Piersiak
Zobacz wszystkie odpowiedzi

Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.

Najczęściej zadawane pytania